Bramy Światłości. Tom I - Maja Lidia Kossakowska - recenzja

Uwielbiam cykl „Zastępów Anielskich” autorstwa Mai Lidii Kossakowskiej. Kiedy przeczytałam „Siewcę Wiatru”, byłam zachwycona i nie mogłam dopuścić, by pozostałe tomy mnie ominęły. Po dłuższej przerwie wracają moi ulubieni niebiańscy (i nie tylko) bohaterowie, dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po pierwszy tom „Bram Światłości”.
„Pan odszedł i serce świata przestało bić. Królestwo, oparte na solidnej podstawie niebiańskiej hierarchii musi trwać.”
Anioł Zagłady, czyli Daimon Frey, odzyskuje szacunek, choć nadal nie jest darzony zbytnią sympatią. Tym razem zostaje wyznaczony na przywódcę wyprawy, której celem jest sprawdzenie, czy rzeczywiście w Sferach Poza Czasem przebywa Pan, czy też jest to pułapka złych mocy. Sensacyjną wiadomość o rzekomej obecności Boga przynosi Panu Tajemnic Sereda. To Świetlista, która podróżuje, odkrywa nowe miejsca, a także sporządza mapy. Na skrzydlatych czekają wszelakie niebezpieczeństwa w trakcie misji…

Co tu dużo pisać. Bardzo przyjemnie było wrócić do jednych z moich ulubionych bohaterów zwłaszcza, że są nietypowi. Anioły tak bardzo zbliżone do ludzi. To nie miłe, uprzejme i wspaniałe boskie stworzenia. Często przeklinają, złoszczą się, są bardziej ludzcy niż gdziekolwiek indziej. Mają także nietuzinkowe poczucie humoru. Szczególnie spodobał mi się jeden fragment:

„Ucztując tutaj, Frey czuł się tak, jakby został połknięty przez Lewiatana, który nażarł się rzeźb, klejnotów i bardzo brzydkich mebli.”
I właśnie za to tak lubię ten cykl. Za nietypowość. Za humor. I wiele innych.

Do tego nie można zapominać o genialnej strukturze samego Nieba, Piekła, Limbo. To wszystko jest tak niesamowite, że po prostu trzeba przeczytać tę, jak i pozostałe tomy cyklu. Autorka przez cały czas pobudza naszą wyobraźnię, przez co nie sposób oderwać się od lektury. Dodatkowo książka napisana jest takim stylem, że czyta się ją ekspresowo, co według mnie również należy uznać za kolejną zaletę tej powieści.

Co do samych „Bram Światłości” trudno mi napisać, czy podobają mi się bardziej niż „Siewca wiatru”, czy na równi, ale z pewnością jest to książka, która zdecydowanie w większym stopniu przypadła mi do gustu, niż „Zbieracz Burz”. Oczywiście, nie mogę się doczekać następnego tomu. Tym bardziej, że zakończenie tego jest takie, a nie inne.

Ten tom „Zastępów Anielskich”, jak i wszystkie poprzednie części, gorąco polecam fanom fantastyki, zwłaszcza tym, którzy poszukują czegoś dość oryginalnego, może lekko kontrowersyjnego. Jest to też obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy poprzednie książki cyklu mają już za sobą.


Merry


Książka wydana przez


Komentarze