Głębia. Powrót - Marcin Podlewski - recenzja

Drugi tom opowieści o wydarzeniach rozgrywających się w Wypalonej Galaktyce, czyli Drodze Mlecznej zniszczonej przez wojny. Akcja rozpoczyna się dość niemrawo, wątki powoli schodzą się gdzieś daleko, ale całość jest logiczna i łatwa do poskładania w wyobraźni. 

Powraca motyw mrożącej krew Głębi, którą pokonuje się balansując na granicy śmierci. Jest kultowa, znana z części pierwszej Wstążka, oryginalna Krzywa Czekoladka, pojawia się zjednoczenie trzech frakcji, Elohim, Stripsowie i Zbiór. Do końca istotną rolę odgrywają Grunwald i Erin, którzy - jak większość - są postaciami wyrazistymi, każdy bohater posiada własny charakter lub elementy swego istnienia. Mimo że jest ich ogromna ilość, uczestnicy zdarzeń tworzą określoną społeczność, a psychologiczne motywacje wydają się wiarygodne. 


Zaletą książki jest duża ilość informacji o detalach ukazywanego świata, szczegóły techniczne, oryginalne nazewnictwo związane ze światem przyszłości. Buduje to bogaty, spójny obraz opisywanej przestrzeni i wypełniających ją elementów. Powstaje interesująca powieść z ciągle popularnego gatunku space opera.


"Głębia. Powrót"
przypomina niektóre powieści Stanisława Lema (jeden z bohaterów nosi nawet jego nazwisko), trochę Star Treka czy Odyseję Kosmiczną 2001 i parę innych kultowych dzieł, nawet jeśli autor ucieka od tych skojarzeń, czemu zresztą trudno się dziwić, temat nie jest nowy, a oryginalność można osiągnąć wchodząc w inne aspekty, np. w sferę psychiki czy tworząc ciekawą intrygę ze splotami zdarzeń.





ZJ


Książka wydana przez




Komentarze