Kołysanka - Sarah Dessen - recenzja


Moja kołysanka to ledwie kilka słów
i parę prostych akordów…
Tu, w gościnnym pokoju jest cicho, ale ty ją słyszysz dobrze…

Czasem w życiu każdej kobiety przychodzi taki czas, że albo w miłość się wierzy, albo traktuje jako całkowitą pomyłkę. Jest wiele czynników, które na to wpływają. Jednak niezmiennie od ilości przeżytych wiosen, towarzyszy temu obecność mężczyzn.



Remy, absolwentka liceum, wraz z najlepszymi przyjaciółkami, bratem i jego dziewczyną cieszy się z ostatnich wakacji w domu rodzinnym. Jej spokój zostaje zakłócony dwoma rzeczami – czwartym weselem matki z, jak się później okaże, nietrafnym w jej guście wyborze, oraz nieznajomym. Nieznajomym, który odmieni jej światopogląd i przez chwilę pozwoli uwierzyć w to, czego się wyrzekała latami, przy każdym nadążającym się przelotnym związku.

Nie bez powodu jej stan emocjonalny związany z uczuciem trwalszym niż półtora miesiąca jest zachwiany – tak jest po prostu łatwiej. Niezobowiązujące spotkania, randki jednej nocy czy kilka kolacji – nie ma nic prostszego, niż potem po prostu się pożegnać. Jaki więc wpływ będzie miał tajemniczy nieznajomy, że Remy pozwoli sobie na chwilę zapomnienia i nie wygłosi Mowy? 

"Kołysanka" jest książką lekką, łatwą w przyswojeniu. Nie nazwałabym jej osobiście prostej do zrozumienia, szczególnie, że sama jestem kobietą. Pewne sprawy, które dotykają kobiety w tej historii są często nieodłącznym elementem rzeczywistości, która otacza każdego czy każdą z nas. Mnie osobiście zmusiła do pewnych refleksji na temat mojego postrzegania miłości i wszystkiego, co się z nią wiąże.

Jaki wpływ będzie miał brat i jego dziewczyna na Remy? Jak będą oddziaływać jej najlepsze przyjaciółki na postrzeganie świata mężczyzn? I w końcu, jak zakończy się lato, mając na uwadze postać nieznajomego D.? 

Tego dowiecie się, czytając "Kołysankę".


Virginia, lat 19


Książa wydana przez



        

Komentarze