Przebudzenie - Stephen King - recenzja

Stephen King, to pisarz, którego raczej nie muszę przedstawiać. Znany jest głównie z horrorów, a wiele z jego dzieł doczekało się ekranizacji.

Stephen King zapowiadał, że „Przebudzenie” to „kwintesencja horroru” i dotrzymał słowa. Książka opowiada o życiu Jamiego Mortona i „Piątej osobie Jego dramatu”, pastorze Charlesie Jacobsie, którego główny bohater poznał w dzieciństwie. Przyjechał do miasteczka wraz ze swoją żoną i synkiem, był dobrym, pobożnym człowiekiem i nie ukrywał swojego zainteresowania, którym była elektryczność. Gdy jego najbliżsi giną w wypadku samochodowym Pastor odwraca się od Boga, a po jego ostatnim kazaniu zostaje odrzucony przez parafian.

W miarę upływu lat Jamie dorasta, tułając się po świecie w roli muzyka. Gdy jego drogi po raz kolejny krzyżują się z drogami Charlesa Jacobsa, główny bohater jest uzależniony od heroiny. Wtedy dopiero uświadamia sobie, że zainteresowania pastora przerodziły się w jego obsesje. Wielebny leczy go za pomocą „tajemniczej elektryczności”, po czym życie głównego bohatera się odmienia. Jednak uleczenie z uzależnienia miało swoją cenę, coś zaczęło się dziać…

Po raz kolejny nie zawiodłem się na autorze „Przebudzenia”. Książka bez przerwy trzyma w napięciu, a jej ostatnie rozdziały przysporzyły mnie o szybsze bicie serca. Polecam każdemu fanowi horrorów, oraz samego Stephena Kinga, ponieważ jest ona przesiąknięta elementami typowymi dla tego autora.






Michał Bielarz, lat 17



Książka wydana przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Komentarze