Zabić drozda - Harper Lee - recenzja

"Zabić drozda" jest z mojego punktu widzenia cudowną książką mówiącą w dość łatwy sposób o niezwykle trudnym problemie. Jest to wstrząsająca historia o dzieciństwie i kryzysie sumienia.

Akcja rozgrywa się w Ameryce lat 30 XX wieku, kiedy to sprawa rasizmu pomimo rozwijającej się kultury wciąż była bardzo rażąca. Zacofanie ludzi pod względem tolerancji jest niesamowicie uwidocznione zwłaszcza dzięki osadzeniu w roli głównej bohaterki małej dziewczynki nierozumiejącej jak bardzo człowiek może być nierówny człowiekowi. Jej ojciec, adwokat, Accticus Finch zostaje obrońcą Murzyna posądzonego o gwałt na białej kobiecie. Choć Accticus jest szanowanym człowiekiem ludzie momentalnie odwracają się od niego wiedząc, po czyjej stronie ma stanąć w sądzie. Choć sprawa zdaje się być jasna młody Murzyn i tak zostaje spisany na śmierć, i poza dziećmi chyba jedyną rozumiejącą tą niesprawiedliwość osobą zdaje się mężczyzna uważany za miejscowego wyrzutka. Nawet nauczycielka głównej bohaterki wychodzi z sądu twierdząc, że „Murzyni powinni znać swoje miejsce” natomiast dzieci stwierdzają słusznie, że coś takiego jest ogromnym grzechem, to tak jak „zabić drozda”- który nikomu nie szkodzi, a jedynie pięknie śpiewa.

Polecam książkę każdemu, kto ma w sobie choć trochę miłości, współczucia i dobroci.



Róża, lat 18


Książka wydana przez Dom Wydawniczy Rebis

Komentarze

  1. Temat książki mimo upływających lat, wciąż aktualny i bardzo trudny. A do książki przymierzam się już od kilku ładnych lat, czas ją wreszcie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz