Niemy krzyk - Maja Kwacz - recenzja

Poczucie bezsilności, lęk, bezgraniczny smutek, rozpaczliwe poszukiwanie spokojnej myśli,  to tylko mała część skojarzeń sprawiających, że nikt nie będzie czuł się spokojnie po lekturze wierszy Mai Kwacz. Nikt nie pozostanie obojętny wobec człowieka bezradnie błąkającego się w zaułkach własnej duszy indywidualnej, jedynej, niepowtarzalnej, a jednak niesamowicie bliskiej i znanej każdej jednostce zmagającej się z otaczającym światem i ciężarem codziennego trudu istnienia. 

Czarne, melancholijne myśli przenikają utwory Mai tak bardzo, że pisanie o nich wydaje się jakąś formą świętokradztwa, zbędnej próby mówienia o czymś, co jest niewyrażalne i nieopisywalne. 

Czytając utwory przesiąknięte myślą o umieraniu i bezsilnych staraniach duszy, nie zwraca się uwagi na formę, elementy budowy wiersza, gdyż nie o nie tu chodzi. Jednak warto zwrócić uwagę na rozkład wersów, wyróżnienie pewnych wyrazów, ponieważ dzięki nim w wyobraźni wrażliwego czytelnika tworzy się swoista sieć słów-kluczy umożliwiających odczuwanie głównej nuty duszy podmiotu lirycznego. Powstaje szansa na zrozumienie ludzkich zakamarków duszy, również własnych. 

Warto wsłuchać się w "Niemy krzyk" Mai, trzeba jednak mieć świadomość, że to zadanie wymagające skupienia i czasu.



Z.J.




Tomik wydany przez Wydawnictwo


Komentarze