Szkoła pod baobabem - Barbara Rybałtowska - recenzja

„Szkoła pod baobabem” Barbary Rybałtowskiej to druga część sagi opowiadającej o losach matki i córki na tle wydarzeń XX wieku. Wędrując z Zofią i Kasią poznajemy również kolejne wspomnienia pisarki, ponieważ właśnie na nich bazują książki.


Droga do domu nie jest łatwa, ale cel przyciąga tak mocno, że nie można się poddać. W Ojczyźnie zostało serce, a nie można żyć bez serca. Bohaterki dotarły do Ugandy wraz z Armią gen. Andersa. Tym razem narratorką jest kilkuletnia Kasia. Autorka po raz kolejny wciąga nas do tego świata, chce byśmy go zrozumieli. Tym razem mamy się poczuć jak dziewczynka, która żyje w tak nietypowych realiach. Widzimy trudną codzienność, zupełnie inne warunki życia, wojnę oczami małej Kasi, która nie do końca rozumie co się wokół niej dzieje. Prostota myśli właściwa dzieciom nieraz wywołuje u czytelnika uśmiech na twarzy, a także sprawia, że ta historia nie jest tak pompatyczna, ale bardziej naturalna, uczuciowa. Stylizacja językowa, konieczna przy takiej narracji, wcale nie jest sztuczna, co trudno osiągnąć, gdyż wymaga dużej umiejętności „wczucia się” w człowieka, niezależnie od jego wieku czy sytuacji. Słowa tej małej dziewczynki potrafią przenieść czytelnika w pełną słońca, dziką scenerię, którą dosięgły chciwe ręce cywilizacji, dążącej do wszechwładzy po trupach.

II wojna światowa kojarzy nam się przede wszystkim z okupowaną Warszawą, Armią Krajową, obozami koncentracyjnymi, ale należy pamiętać, że wiele cierpień doświadczyli Polacy w Afryce. Obraz wyłaniający się z opowieści przedstawia patriotyzm, wytrwałość, ale także miłość i energię bohaterek w warunkach nieznanego im dotąd życia. Gorąco polecam książkę każdemu, kto pragnie zrozumieć przeszłość, bowiem historia opowiada o ludziach, co jest doskonale widoczne w powieści Barbary Rybałtowskiej.



Kinga, lat 17



Książka wydana przez 


Komentarze