Zalotnice i wiedźmy - Joanna Miszczuk - recenzja

Po przeczytaniu „Matki, żony, czarownice” byłam wprost oczarowana fabułą tej książki. Niesamowita. Teraz przyszedł czas na kontynuację sagi o mądrych i odważnych kobietach, których dzieje zostały spisane z pokolenia na pokolenie począwszy od średniowiecza.

Po raz kolejny wraz z Asią odkrywamy tajemnice jej przodków. Dowiadujemy się, że wśród członków rodziny bohaterki znaleźli się bardzo wpływowi ludzie. Nie zdradzę, kim byli, ale na pewno każdy, kto przeczytał książkę był w lekkim szoku. Któż by nie był, gdyby się dowiedział, kto należał do jego rodziny?

Oprócz tego poznajemy też dalsze przygody Asi, której szczęśliwe małżeństwo niestety dobiegło końca w mało sympatyczny sposób. Do tego tragiczny los sprawia, że na drodze kobiety staje nie kto inny, jak pierwszy mąż, który w dodatku nic a nic się nie zmienił i nadal próbuje ją traktować jak człowieka gorszej kategorii. Między innymi przez niego staje pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie firmy, w której pracuje Asia. Jednak zgrany zespół sobie poradzi. Tymczasem nasza bohaterka poznaje przystojnego Marokańczyka. Czy jest gotowa podjąć ryzyko i po raz kolejny się zakochać?

„Zalotnice i wiedźmy” to wspaniała historia. Zazdroszczę głównej bohaterce takiego spadku, jakim jest poznanie swoich korzeni, które sięgają aż do epoki średniowiecza. Do tego książka napisana jest bardzo dobrym stylem. To jest coś, co lubię. Powieść, która nie nudzi mimo opisów. Powieść, która zabiera nas w podróż w czasie… Wspaniałe. „Zalotnice i wiedźmy” trafiła w mój gust, a tym samym na półkę ulubionych książek. Polecam.



Merry, lat 20







Książka wydana przez Wydawnictwo Prószyński Media

Komentarze