Gringo wśród dzikich plemion - Wojciech Cejrowski - recenzja



Recenzja została wyróżniona w "Konkursie na recenzję książki podróżniczej"


Kiedy dowiedziałam się o konkursie na recenzję książki podróżniczej, głęboko się zastanowiłam nad pytaniem, czy ja w ogóle znam ten rodzaj literatury? Przypomniałam sobie, że dzieciństwie poznałam książkę Centkiewiczów pt. „Odarpi, syn Egigwy”. Ale ten utwór opowiadał o dorastaniu chłopca w skrajnych warunkach Dalekiej Północy. Mało mówił o samym podróżowaniu. Potem fascynowałam się książkami Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego. Ten cykl z kolei miał charakter bardziej przygodowy niż podróżniczy.

Nagle - eureka! Przypomniałam sobie, że niedawno kupiłam pozycję autorstwa Wojciecha Cejrowskiego pt. „Gringo wśród dzikich plemion”. To klasyczny przykład literatury podróżniczej. Kupiłam książkę przypadkiem, raczej ze względu na nazwisko autora niż z zachwytu nad skromną okładką. Z Cejrowskim zetknęłam się najpierw na szklanym ekranie jako realizatorem audycji przyrodniczych. Bardzo mi się one podobały, bo w nietypowy sposób pokazywały dalekie krainy na odległych kontynentach. Zawsze przekorne, pełne humoru i zaskakujących puent przybliżały krajobraz i warunki życia nieznanych stron. Zaintrygowana słowami rodziców o burzliwej młodości autora reportaży – tata wspominał go jako „pierwszego kowboja Rzeczypospolitej” – zainteresowałam się bliżej jego osobą. Okazał się medialną personą telewizyjną i radiową oraz komentatorem wydarzeń politycznych. Ta sfera działalności pana Wojtka mniej mnie interesowała. Znacznie ciekawsze wydawały się jego osiągnięcia jako podróżnika. Ze zdumieniem odkryłam, że zna kilka języków i odbył 60 wypraw do krajów na 6 kontynentach. Choć swoje podróże dokumentuje głównie na taśmie filmowej, jest też autorem opowiadań o charakterze krajoznawczym. Jakoś mi to nie pasowało!

Ciekawa, jak bohater reportaży o egzotycznych krainach sprawdził się jako pisarz, zabrałam się do lektury. Książkę przeczytałam bardzo szybko. Była fascynująca. Składała się z krótkich wspomnień obieżyświata z wypraw do egzotycznych krajów takich jak Wenezuela, Panama czy Kolumbia. Każdy rozdział dotyczył innego państwa. Każdy był zakończony dygresją na temat różnego pojmowania świata przez białego człowieka – gringo i rdzennych mieszkańców dżungli. A wszystko okraszone przednim dowcipem i humorem.

Poszczególne reportaże zawierały opisy paradoksalnej i absurdalnej rzeczywistości. Jako przykład niech posłużą sprawozdania z wypraw do krajów Ameryki Środkowej, gdzie podróżnik uciekał się do śmiesznych podstępów – w rodzaju pieczątki w polskiej legitymacji ubezpieczeniowej, pełniącej rolę rzekomego paszportu, aby wjechać do Hondurasu. Urzekł mnie też dystans Cejrowskiego do europejskiej kultury i mentalności, a także własnej osoby. Niewiele osób stać na opis własnego strachu i jego konsekwencji pod lufą karabinu (przygoda w Gwatemali). Nawet pozornie niezwiązane z tematem dygresje na temat np. motyla stają się dla pisarza okazją do zaskakujących przemyśleń na temat wpływu języka na mentalność szarego człowieka. Dzięki temu książka nabiera filozoficznego charakteru. To filozofia dowcipna, pełna puent zaskakujących pewnie nawet samego autora. Mnie na zawsze utkwi
w pamięci obrazek leżącego w hamaku Indianina, który patrzy przed siebie. Nie myśli o zmartwieniach, głodzie, walącej się chacie, tylko delektuje się chwilą i błogą teraźniejszością. Jakie to egzotyczne myślenie, obce nam, Europejczykom. Takie opisy przenoszą czytelnika w zupełnie inny świat. Dają wytchnienie od codzienności i nastrajają optymistycznie.

Książka, mimo braku dialogów, nie męczy czytelnika. Prowadzi go przez nieznany świat pogodnie i pewnie. Pisarz ma unikalny dar ubierania emocji i zdarzeń w obrazowy język żywo przemawiający do odbiorcy. Czytając reportaże, czułam się, jakbym wszystkie obrazy widziała i słyszała odgłosy dzikiego świata, a nawet czuła jego zapach. Niewątpliwie jest to przykład lektury pasjonującej, ale też inspirującej do życiowych rozważań. Fantastyczna opowieść, pełna spontaniczności i pasji przygody. Należy się autorowi podziw za odwagę przebywania z Dzikimi, zwłaszcza z plemieniem Kuna i umiejętność lekkiego, humorystycznego pisania.

Żałowałam, że tak szybko skończyłam lekturę. Ale moja przygoda z Cejrowskim, jako pisarzem, nie kończy się. Czekają inne pozycje, jak choćby „Rio Anakonda”.

Polecam ich przeczytanie tym, którzy, nie ruszając się z domu, chcą poznać szeroki świat. Czy nowa przygoda z panem Wojtkiem będzie równie udana? Przekonajcie się sami!





Cirilla, lat 19




Książka wydana przez Wydawnictwo Bernardinum



Komentarze