Septimus Heap. Złowieszczy Mrok - Angie Sage - recenzja


Septimus przygotowuje się do swojego tygodnia mroku. Będzie walczył z siłami, z którymi jeszcze nikt nie wygrał, a tylko nielicznym udało się oszukać. Zejdzie do świata, gdzie nic nie jest takim jak się wydaje, a pewny jest tylko mrok. To był właśnie optymistyczny scenariusz, niestety najmłodszy z Heapów przekona się, że życie szykuje dla niego większe wyzwania niż kolejny magiczny egzamin, nawet ten najtrudniejszy. 

Przekona się, że mrok jest także częścią jego świata, częścią magicznej równowagi, którą właśnie on będzie musiał zaprowadzić. Na szczęście jako pierwszy od kilkuset lat będzie miał do pomocy wiedzę alchemiczną, w postaci swojego dawnego, choć nie zupełnie, mistrza, nieśmiertelnego Wielkiego Alchemika Marcellusa. 

Także smok Septimusa, Ogniopluj, będzie miał tym razem pełne szpony roboty, na tle pogrążonego w nieprzenikniony mroku zamku, tocząc swoją pierwszą, inicjacyjną, walkę z mrocznym smokiem, bestią o sześciu skrzydłach, nogach, oczach. Dramatyzmu nadadzą także poczynania Zboru Wiedźm Portowych, którego urocze członkinie porwą księżniczkę, aby…   

To już trochę dłuższa historia, a ja, nie będę wspominał, że czyta się z zapartym tchem i innych banałów, gdyby książka nie była tego warta, w ogóle bym tego nie pisał.

Mieczysław Panduszek, lat 18

Książka wydana przez Wydawnictwo Jaguar

 

Komentarze