Głębia. Skokowiec - Marcin Podlewski - recenzja

Mroczna przyszłość - nasza galaktyka spustoszona wieloma strasznymi wojnami przemianowana została na Wypaloną Galaktykę. Przestrzeń w promieniu piętnastu lat świetlnych od Układu Słonecznego nie nadaje się do życia. Na szczęście ludzie, którzy osiedlili się już na innych planetach, przetrwali.
Tysiące lat po tych wydarzeniach spotykamy Myrtona Grunwalda - uzależnionego od migdałowej whisky kapitana owianego złą sławą statku kosmicznego. Czytamy też o pościgach przez galaktykę, niebezpiecznych skokach w Głębię i inteligencją przewyższających ludzi robotach. 


W powieści "Głębia. Skokowiec" Marcin Podlewski popisuje się ogromną wyobraźnią. Opisując swój wszechświat inspirował się zapewne m.in. "Diuną" i "Gwiezdnymi wojnami". Ta historia ma potencjał, jednak moim zdaniem autor nie do końca go wykorzystał. Stworzył niezwykłą rzeczywistość, ale same wydarzenia opisane w książce nie były zbyt ciekawe. 

Powieść jest wielowątkowa i bez odpowiedniego skupienia bardzo łatwo jest się w tym wszystkim pogubić. Jest wielu bohaterów, ale żaden z nich nie ma w sobie tyle życia, żeby chociaż go polubić. Poza tym książka jest bardzo długa i niełatwo jest wytrwać do samego końca. 

Mimo to, być może warto przeczytać "Głębię..." chociażby po to, żeby zetknąć się z nowym światem i poznać polskie science-fiction.



Nowhere Man, lat 17




Książka wydana przez




Komentarze