Lament. Intryga królowej elfów - Maggie Stiefvater - recenzja

Od dosyć długiego czasu nie miałam kontaktu z literaturą fantastyczną. Mimo, że kiedyś ją uwielbiałam, teraz zeszła na boczny tor. Kiedy dostałam do przeczytania „Lament. Intryga królowej elfów” uznałam, że będzie to bardzo dobra (chwilowa) odskocznia od obecnie czytanych przeze mnie książek.

Historia dotyczy młodej nastolatki, która podczas konkursu muzycznego poznaje w dość „ciekawych” okolicznościach tajemniczego chłopaka. Okazuje się, że ich wspólny występ jest fenomenalny i zdobywają nagrodę. Od tej pory w życiu Deidre zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ujawniają się paranormalne zdolności dziewczyny - zdolność do telekinezy. Ponadto dowiaduje się, że jest w niebezpieczeństwie, ponieważ królowa elfów pragnie jej śmierci. Do tego dochodzi obecność fejów i sekrety skrywane przez przystojnego Luka. Czy bohaterka poradzi sobie w tajemniczym świecie?

Spodziewałam się, że „Lament. Intryga królowej elfów” będzie bardzo dobrą książką. Niestety, to wybitnych bym jej nie zaliczyła. Dlaczego? Dlatego, że historia nie wywarła na mnie większych emocji. Fabuła jest przewidywalna. Zakończenie napisane jakby w przyspieszonym tempie. Królowa, która powinna tu odgrywać dość dużą rolę, pojawia się i za chwilę znika na zawsze i można się domyślić, kto przejmuje w tym momencie koronę. Z podobnym uczuciem co do książki spotkałam się czytając „Naznaczoną” P.C. i Kristin Cast.

Książkę poleciłabym nieco młodszym czytelnikom. Trochę miłości, trochę fantastyki. Jeden z top tematów dzisiejszych czasów. Mnie lektura aż tak nie zaciekawiła. Nie była zła, ale też nie powodowała żadnych pozytywniejszych reakcji. Oceniłabym ją jako średnią. Jednakże fanom młodzieżowej fantastyki powinno przypaść do gustu.




Merry, lat 20




Książka wydana przez Wydawnictwo 


Komentarze