Pięćdziesiąt twarzy Greya - Erika Leonard - recenzja

„Pięćdziesiąt twarzy Greya” to ostatnio jedna z najpopularniejszych książek. Egzemplarze sprzedają się w rekordowym tempie. Wzbudza zupełnie skrajne emocje wśród czytelników. Jedni ją uwielbiają, drudzy wręcz przeciwnie.

Anastasia Steele - młoda studentka, w zastępstwie za swoją przyjaciółkę Katharine przeprowadza wywiad z bardzo przystojnym Christianem Greyem - prezesem ogromnej firmy i jednym z najbogatszych ludzi. Dziewczyna od razu staje się „ofiarą” jego powalającego uroku. On z kolei uważa ją za bardzo fascynującą. Z biegiem wydarzeń bohaterowie coraz bardziej zbliżają się do siebie. Gdy Anastasia zauważa w Greyu swojego potencjalnego chłopaka, wychodzą na jaw jego dziwne i w pewnym sensie przerażające upodobania.

Mimo tego, dziewczyna decyduje się na układ zaproponowany przez Christiana. Przeżywa z nim cudowne chwile, których nie zapomni do końca życia. Mimo ostrzeżeń z każdej strony nie rezygnuje ze związku.


„Pięćdziesiąt twarzy Greya”
jest pierwszą częścią trylogii „Pięćdziesiąt odcieni”. Jest uznawana za powieść erotyczną, jednak moim zdaniem to też w dużej mierze dramat psychologiczny. Bohater nie może poradzić sobie z własnymi pragnieniami, które prawdę mówiąc są dość przerażające. Sprawia wrażenie, jakby bał się miłości. Być może dlatego, że nigdy jej tak naprawdę nie doświadczył. Nie potrafi zrozumieć, co ma w sobie Anastasia, że nie może przestać o niej myśleć. Z jednej strony ogarnia go ogromne uczucie, z drugiej zaś nie ma nad tym kontroli, co bardzo mu się nie podoba.


Dla mnie ta powieść jest genialna. Uwielbiam książki, których bohaterowie to ludzie o tajemniczej i złożonej psychice tak jak właśnie Christian Grey.




Merry, lat 19
Książka wydana przez Wydawnictwo Sonia Draga

Komentarze